Morowe powietrze –
takim terminem określano w dawnym Księstwie Cieszyńskim wszelkiego
rodzaju epidemie dżumy, cholery, czarnej ospy, tyfusu, a także
innych (bliżej nieokreślonych) chorób zakaźnych o falowym
nasileniu i wysokiej śmiertelności. Po raz kolejny morowe powietrze
puka do bram książęcego miasta Cieszyna i Księstwa Cieszyńskiego.
Tym razem nazywamy go koronawirusem COVID-19.
Artykuł nie będzie
jednak o współczesnym koronawirusie, a bardziej o pewnej książce
spisanej przez Jana Muthmana, pastora z Kościoła Jezusowego przed
Cieszynem (sic!). Książka, wydana w 1716 roku pt. Wierność
Bogu i Cesarzowi czasu Powietrza Morowego należąca, jest bowiem
zbiorem zaleceń i rad kapłana, w jaki sposób należy radzić sobie
w czasie epidemii.
Książka rozpoczyna się
od proroctwa zawartego w Biblii, które brzmi następująco:
powstanie naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko
królestwu, i będą głody i mory i trzęsienia ziemi miejscami […]
Autor wymienia następnie znane mu nazwy, jakimi określano morowe
powietrze na świecie. Tak oto wiemy, iż nazywano go wówczas:
Morem, Śmiercią, Ręką Pańską, Wrzodem Egipskim, Mieczem
Pańskim, Sidłami Diabła, Powietrzem Najjadowitszym, Strachem
Nocnym. Najbardziej interesujące są jednak określenia epidemii,
które określa jako „polskie”, w rzeczywistości będące
nazwami pochodzącymi z lokalnej gwary mieszkańców Księstwa
Cieszyńskiego. Wymienia wśród nich: Mor, Morowa Rana, Miotła
Boża.
Kolejną część autor
poświęca przyczynom morowego powietrza. I tutaj można natrafić na
sporo interesujących tez. Samych przyczyn dopatruje się w naturze,
ludziach i Bogu. Za naturalne uważa: 1. czasy długo ciche, że
wiatry powietrza nie przewiewają; 2. wiatry południowe i wieczorne;
3. mgły śmierdzące a długo trwające; 4. nieczyste jadowite
powietrze, osobliwie jesienne, które trawę i owoce infekuje, stąd
i bydło i pszczoły przed morem ludzkim odchodzą; 5. smrody
przeciwne i nieczystości. Według Muthmana znajdują się i w
człowieku różne nieczyste wilgotności, względem czasów
urodzajów, pokarmów, które są sposobne, aby jad ku sobie ciągły,
jako ogień ciągnie. Dalej twierdzi, że często też sobie
ludzie sami szkodzą, rzeczy zapowietrzone kupując, dziedzicząc
albo kradnąc, z zapowietrzonymi potem obcując.
Najwięcej przyczyn
morowego powietrza należy jednak szukać w ludziach, którzy
grzechami i występkami wobec Boga sprowadzają je na siebie. Do
najistotniejszych grzechów, za które Bóg zsyła na człowieka
morowe powietrze należą według Muthmana: 1. bałwochwalstwo; 2.
drażnienie Boga i niewiara; 3. pogardzenie Sługów Bożych; 4.
lekkoważność i niegodne używanie Wieczerzy Chrystusowej; 5.
obłuda; 6. pycha; 7. wszystkie przestępstwa przeciw Bogu i swawolne
powtarzanie grzechów; 8. grzechy przeciwko bliźniemu; 9.
niesprawiedliwość; 10. łakomstwo; 11. niemiłosierdzie; 12.
kurestwo i cudzołóstwo (sic!).
Z kolei w Bogu leżą
następujące przyczyny: 1. majestat Boga obrażony; 2.
sprawiedliwość boska karze i musi karać, bo by Bóg nie mógł być
sprawiedliwy, a słowa jego groźby prawdziwe. Dalej Muthman opisuje
przebieg epidemii i jej rodzaje.
Najciekawsza część
książki zawiera porady autora, w jaki sposób radzić sobie w
czasie morowego powietrza. Pierwszym i najważniejszym zaleceniem
jest oczywiście modlitwa. W książce znaleźć można między
innymi, modlitwę odmawianą w Kościele Jezusowym przed Cieszynem
(sic!) w czasie morowego powietrza.
Następnie Muthman spisał
pieśni chrześcijańskie, jakie powinny być śpiewane w czasie
morowego powietrza. Zapisane zostały w językach polskim i czeskim.
Ciekawym zaleceniem jest
pozostawanie wiernym zwierzchności, a przede wszystkim cesarzowi w
czasie epidemii. W tym wypadku Muthman poucza czytelnika: Sam nasz
Jezus przepowiedział: oddawajcie co jest cesarskiego cesarzowi, a co
jest bożego Bogu. […] Cesarz nazywany jest bowiem
człowiekiem pierwszym po Bogu, gdyż wszelka dusza ma być
zwierzchnościom wyższym poddana. Autor nakazuje modlitwę w
intencji cesarza, króla, księcia, którym Bóg błogosławi, i
którego są oni namiestnikami (boskimi pomazańcami) na Ziemi. Po
cesarzu wiernym należało być gospodarzom i gospodyniom, oni
zapewniali bowiem wikt i opierunek w czasie zwykłym jak i morowego
powietrza.
Na koniec Muthman podaje
przepisy na różnego rodzaju medykamenty, które mają pomóc
przetrwać morowe powietrze. Znajdziemy tutaj takie perełki jak:
ocet morowy, gorzkie wino, zielne piwo, gorzołka przeciw jadowi
morowemu.
Czy komuś porady Jana
Muthmana pomogły? Tego raczej się nie dowiemy. Niemniej, podobnie
jak współcześnie, nikt nie miał zielonego pojęcia, jak
skutecznie leczyć chorych. Stosowano jedynie doraźne środki, które
pomogły lub nie. Każdy przypadek starano się jednak bacznie
obserwować i notować stan chorego przed podaniem lekarstw i po nim.
Możemy jedynie przypuszczać, że zawarte w książce Muthmana
receptury, znalazły się w niej ze względu na potwierdzoną na
kilku przypadkach skuteczność. Niestety nie wiemy, na jaki
konkretny rodzaj morowego powietrza mogły zadziałać. Na dżumę?
Cholerę? Czarną ospę? Tyfus? A może jeszcze coś innego... Równie
dobrze można je wypróbować na COVID-19, tak jak nasi przodkowie
nie potrafimy bowiem sobie poradzić z postępującą epidemią. Niby
dysponujemy technologią, której nie znali. Niby od czasów Muthmana
odkryto istnienie drobnoustrojów, pierwiastków; wynaleziono
aspirynę i antybiotyki, a nadal człowiek pozostaje bezsilny wobec
praw natury. Nadal nie wiemy, jakie skutki, powikłania niesie ze
sobą nowy rodzaj wirusa. Sytuacja potwierdza jedynie fakt, że wcale
nie jesteśmy inni od naszych przodków żyjących 100, 200, 300,
400, czy nawet 1000 i więcej lat temu. Nadal po omacku szukamy
rozwiązań wobec zaskakującej nas cały czas natury.