Winobranie - z cyklu "Rok w Księstwie Cieszyńskim"

Złote, przechodzące w czerwień liście winorośli są dla mieszkańców Księstwa Cieszyńskiego znakiem, że nadszedł czas zbioru winogron... Winogron?!? W Księstwie Cieszyńskim?!?...


Tak mogły wyglądać winnice w Księstwie Cieszyńskim na przełomie sierpnia i września

Choć współcześnie raczej trudno w to uwierzyć to kilkaset lat temu nasi przodkowie rzeczywiście delektowali się widokiem takich winnic i smakiem cieszyńskich win. Było to tak dawno, że nawet najstarsi mieszkańcy tego nie pamiętają, jednak kiedy rozmawiają między sobą o pięknych zakątkach naszej stolicy, użyją w pewnym momencie terminu Winogrady. Otóż ta nazwa jest reliktem, który w sposób dość zagadkowy dotrwał do naszych czasów. Tak właśnie nazywano jedną z dzielnic średniowiecznego Cieszyna, a dokładniej zbocza Frysztackiego Przedmieścia, które porastały winorośle. Obecnie część, tego miejsca zajmuje stary cmentarz żydowski. Oczywiście cieszyńskie Winogrady to nie jedyne miejsce w Księstwie Cieszyńskim, gdzie uprawiano winorośl. W Pierśćcu również znajduje się wzniesienie nazywane przez miejscowych Winogradem, gdzie w dawnych czasach znajdowały się winnice, a i cieszyńscy dominikanie posiadali swoją winniczkę w centrum miasta. Niestety nie wiemy ile winnic znajdowało się na terenie całego Księstwa Cieszyńskiego.

Karol IV, ojciec winiarstwa w Królestwie Czeskim
Przemysław I Noszak, ojciec winiarstwa w Księstwie Cieszyńskim

W jaki sposób winorośl trafiła na tereny Księstwa Cieszyńskiego? Niewątpliwie historia cieszyńskiego winiarstwa wiąże się z okresem panowania czeskiego króla Karola IV, który był wielkim miłośnikiem win. Posiadał on swoją zamkową winnicę na zamku w Pradze i przyczynił się do rozwoju winiarstwa w całym Królestwie Czeskim. Dzięki bliskim kontaktom książąt cieszyńskich z dworem praskim winorośl zawędrowała również w nasze strony. Książęta cieszyńscy, znani ze swego życia „ponad stan” również zapragnęli posiadać swoje winnice i delektować się swoim cieszyńskim winem. Ówczesny książę cieszyński Przemysław I Noszak, wyznaczył więc pod założenie winnic, wzniesień niedaleko cieszyńskiego zamku, które na wzór praskich Vinohrad, nazwano Winogradami. Niestety nie jesteśmy dziś w stanie stwierdzić jakie odmiany winorośli uprawiano na cieszyńskich wzgórzach, jednak można się domyślać, że skoro książę miał dobre kontakty z Pragą, a Karol IV sprowadzał winorośl z Burgundii, to również cieszyńskie Winogrady porastały burgundzkie odmiany winorośli. Wino jako szlachetny trunek szybko podbiło podniebienia mieszkańców Księstwa Cieszyńskiego i winnice zaczęto zakładać również w innych jego rejonach. Warto dodać, że warunki meteorologiczne w średniowieczu sprzyjały uprawie winorośli w naszym regionie, gdyż powszechnie przyjmuje się, że był to okres globalnego ocieplenia klimatu. 


O cieszyńskich Winogradach wspomina się jeszcze w XVII wieku, kiedy Elżbieta Lukrecja sprzedaje ich część cieszyńskiemu Żydowi pod założenie nekropolii. Również Habsburscy książęta posiadali swoje książęce winnice w Cieszynie, więc zanik cieszyńskiego winiarstwa należałoby datować na XVIII wiek kiedy doszło do globalnego ochłodzenia klimatu i tak zwanej Małej Epoki Lodowcowej. Cieszyńskie wina zaczęły być kwaśne w smaku, a większość upraw pustoszyły mrozy. Habsburgowie zrezygnowali zatem z cieszyńskich winnic i woleli sprowadzać na swoje stoły wina z Moraw czy Węgier.

Wbijane "Góry"
A jakie dawno już zapomniane tradycje wiązały się z winiarstwem w Księstwie Cieszyńskim? Kiedy na winoroślach zaczęły dojrzewać winogrona opiekunowie winnic, których nazywano górnikami (z języka staroczeskiego „horníci“, nazwa pochodzi od gór, na których zakładano winnice) przystępowali do ochrony winnic. Pierwszym zwyczajem było tak zwane „wbijanie góry” (z języka staroczeskiego „zaražení hory“). Od chwili wbicia „góry” na teren winnicy nie mógł wejść nikt obcy. „Góra” była 5-6 metrowym palem, na czubku ozdobionym zielonymi gałązkami, kwiatami i owocami, ułożonymi w kształt krzyża. Na środku krzyża umieszczano pełną butelkę zeszłorocznego wina. Tak przygotowaną „górę” wbijano przed wejściem do winnicy. Miała ona ochronić dojrzewające grona przed żywiołami i złymi mocami. Wbijaniu „góry” towarzyszyła zabawa. „Góra” wzniesiona nad winnicą była także znakiem zbliżającego się winobrania.



Po wbiciu „góry” winnicy pilnowali tak zwani „hotarze” (z języka staroczeskiego „hotaři”). Chronili oni winnice nie tylko przed złodziejami, ale także ptakami i innymi szkodnikami.


Kiedy liście zaczynały przybierać kolor czerwony przechodzący w brąz, był to znak, że nadchodzi pora zbiorów, czyli właściwego winobrania. Dawniej rozpoczęcie winobrania świętowano z wielką pompą. Winnice odwiedzał nawet sam książę, a duchowni błogosławili zbiorom. Od zawsze jako pierwszy wstępował do winnicy gospodarz, który ucinał kilka całych gałązek winorośli. Później przyozdabiał nimi wejście do piwniczki, w której przygotowywano wino. Był to zabieg stricte magiczny. Grona zbierano wyłącznie ręcznie, za pomocą nożyka winiarskiego. Metoda ta pozostała niezmienna do dnia dzisiejszego, choć nóż zastąpiono sekatorem to już samego zbioru winogron nie da się przeprowadzić mechaniczne. Winobranie również nie było pozbawione zakazów i nakazów. Na przykład nikt nie mógł podjadać smakowitych gron. Wyjątek stanowiły kobiety w ciąży, jednak i one kiedy zdarzyło im się zjeść kilka winogron musiały zostawić w winnicy talara. Winobranie miało także charakter matrymonialny. Wiele młodych par kojarzono właśnie w czasie winobrania.


Najlepsze grona odkładano na bok. Były przeznaczone dla najwyższych rangą. Natomiast najlepsze z najlepszych winogron zanoszono do kościołów, gdzie wyrabiano z nich wino mszalne. Każdy dziesiąty kosz winogron oddawano na użytek księcia, o ile winnica leżała w podległym mu mieście lub wsi. W miejscowościach rycerskich oddawano je właścicielowi wsi.


Ostatni zwieziony z winnicy kosz ozdabiano gałązkami winorośli i wieziono go uroczyście do tłoczarni. Winogrona muszą zostać wyciśnięte zaraz po zbiorze. W średniowieczu deptano je w wielkich drewnianych kadziach bosymi nogami. Później pojawiły się drewniane tłoczki i młynki, które znacznie ułatwiały pracę. Następnie następował już tylko proces fermentacji, kwaszenia i właściwego dojrzewania win.


Tradycja winiarska w Księstwie Cieszyńskim dawno już zaginęła ze względu na zmieniający się klimat. Obecnie, kiedy klimat znów się zmienia na cieplejszy to może odrodzą się w bliskiej przyszłości cieszyńskie Winogrady. Zawsze to jakaś alternatywa dla gospodarczej przyszłości Ziemi Cieszyńskiej, na której jak stwierdzono, znajduje się najlepsza ziemia pod zakładanie winnic.