Jak zapisał w swoich
dziennikach pochodzący z Wrocławia Johann von Tilgner, w 1599 roku
para książęca oczekiwała męskiego potomka. Toteż udał się
książę Adam Wacław ze swoją żoną księżną Elżbietą
kurlandzką w trakcie powrotu z Wrocławia po poradę do znanej
śląskiej wróżki mieszkającej w Bobrownikach koło Bytomia.
Wróżka za stosowną opłatą udzieliła księciu i jego żonie
wskazówek. W sprawie dziecka wróżka radziła księżnej Elżbiecie,
by unikała przerażenia, wtedy urodzi się jej synek. W istocie
jednak księżna urodziła córkę – Elżbietę Lukrecję, jedną z
najwybitniejszych kobiet w historii Księstwa Cieszyńskiego.
Młoda księżniczka
przyszła na świat w środę, 1 czerwca 1599 roku w jednej z komnat
cieszyńskiego zamku (istnieje również pogląd, iż mogła się
urodzić 17 czerwca 1599 roku, na co wskazywać miałby jeden z
listów jej ojca Adama Wacława, w którym zapraszał on Abrahama von
Promnitz na chrzciny swojej córki). Na chrzcie, który miał miejsce
w zamkowej kaplicy pw. św. św. Mikołaja i Wacława w dniu 8
sierpnia 1599 roku, nadano jej imiona Elżbieta Lukrecja. Pierwsze
odziedziczyła po swojej matce, księżnej Kurlandii, z kolei wybór
drugiego imienia pozostaje tajemnicą, gdyż nie występowało ono
wcześniej ani wśród Piastów cieszyńskich, ani książąt
Kurlandii. Najpewniej wybrano je ze względu na panującą wówczas
wśród europejskich arystokratów modę.
Jej dzieciństwo z
pewnością nie było szczęśliwe, ani sytuacja na dworze
cieszyńskim łatwa. Niespełna w pół roku po tym jak Elżbieta
obchodziła swoje pierwsze urodziny w wyniku komplikacji poporodowych
(w trakcie narodzin najmłodszego z braci – Fryderyka Wilhelma)
zmarła jej matka. W dodatku skandale i zaciągane przez ojca długi
coraz bardziej zaczynały ciążyć na wizerunku cieszyńskiego
dworu. Metresa księcia – mieszczka cieszyńska i ochmistrzyni –
Małgorzata Kostlachówna z Kremży coraz bardziej panoszyła się na
dworze, przejmując obowiązki księżnej. Ojca też często nie było
na zamku, gdyż zaangażował się w wojnę austriacko-turecką, w
czasie której przewodniczył szlachcie śląskiej (z tego okresu
pochodzi zachowany do dziś atłasowy sztandar Księstwa
Cieszyńskiego). W 1613 roku książę Adam Wacław z powodów
politycznych, wraz ze swoimi dziećmi i najbliższymi dworzanami,
przeszedł na katolicyzm, rugując odtąd wszelkie wpływy
protestanckie w swoim księstwie. Prawdopodobnie uczynił tak za
namową swojej kochanki Małgorzaty. Elżbieta miała wtedy 14 lat i
już powoli myślano o jej zamążpójściu.
Możemy się jedynie
domyślać, jakie były relacje pomiędzy młodą Elżbietą a
kochanką ojca. Niewątpliwie metresa, w dodatku wywodząca się z
niższego stanu, musiała być cierniem w oku dla młodej, ambitnej
księżniczki. Podobnie zresztą jak i dla całego cieszyńskiego
dworu. Szczególnie po tym jak w 1612 roku urodziła Adamowi
Wacławowi nieślubnego syna Wacława Gotfryda. Małgorzata zmarła
jednak 3 stycznia 1617 roku, przeżywszy zaledwie 33 lata.
Najprawdopodobniej została ona otruta na polecenie któregoś z
dworzan. Niemniej bardzo prawdopodobne wydaje się, że to właśnie
ona zdążyła przekonać Adama Wacława, aby wydał swoją
najmłodszą córkę Elżbietę Lukrecję za prawie 20 lat starszego
od niej Gundakera von Liechtensteina. Tak też się stało wbrew
woli Elżbiety Lukrecji w dniu 23 kwietnia 1618 roku, już po śmierci
jej ojca Adama Wacława († 13 lipca 1617). Do naszych czasów
zachowały się wzmianki na temat ślubnego ubioru księżnej. Otóż
miała na sobie suknię z biało-srebrnego brokatu z długim rękawem,
uszytą według mody hiszpańskiej, i sznurowanym gorsetem. Na głowie
miała wianek wykonany ze złota, wysadzany rubinami i diamentami.
Od dnia swego ślubu
Elżbieta Lukrecja miała już nigdy nie powrócić do Cieszyna i na
zawsze zamieszkać ze swoim mężem w zamku Lednice na Morawach.
Historia chciała jednak inaczej. Małżonkowie doczekali się
wprawdzie trojga dzieci – zmarłego w dzieciństwie Alberta, a
także syna Ferdynanda Jana i córki Marianny Anny – ale wybitnie
im się nie układało. Niewykluczone, że mąż Elżbiety Lukrecji
stosował wobec niej przemoc i gwałt. Jak wynika z dokumentów, ich
małżeństwo istniało tylko i wyłącznie formalnie, w praktyce
małżonkowie byli dla siebie obcymi nieomal osobami.
19 sierpnia 1625 roku
umiera, otruty w Kolonii, młodszy brat Elżbiety Lukrecji –
Fryderyk Wilhelm, jedyny męski potomek Piastów cieszyńskich i
sukcesor tronu Księstwa Cieszyńskiego. Zgodnie z umową lenną w
razie wymarcia lokalnej dynastii w linii męskiej władzę w
księstwie mieli objąć królowie czescy, a tymi od dawna byli już
Habsburgowie. Jednak na drodze stanęli Habsburgom skłóceni
małżonkowie. Gundaker von Liechtenstein uważający, że księstwo
należy się jemu jako prawowitemu mężowi Elżbiety Lukrecji –
będącej ostatnią żyjącą osobą z rodu cieszyńskich Piastów.
No i oczywiście Elżbieta Lukrecja, która dostrzegła w tej
sytuacji możliwość uwolnienia się od znienawidzonego męża i
objęcia we władanie rodzinnego majątku.
Natychmiast po śmierci
brata opuściła zamek w Lednicach, powróciła do Cieszyna i
zasiadła na tronie Księstwa Cieszyńskiego, choć w rzeczywistości
nigdy nie była przeznaczona do jego objęcia. Kiedy cesarz Ferdynand
II Habsburg wysłał do Cieszyna swojego urzędnika, którego
zadaniem było załatwienie formalności w sprawie przejęcia
księstwa i włączenia go do majątku Habsburgów, ten zastał w
cieszyńskim zamku księżną Elżbietę Lukrecję, kategorycznie
odmawiającą opuszczenia rodzinnej posiadłości. Na nic zdały się
groźby cesarskich urzędników. Nie pomagały nawet sankcje, jakimi
mogła zostać obarczona cieszyńska księżna za bezprawne wówczas
odejście od męża, któremu ślubowała wierność i posłuszeństwo
przed Bogiem. Tym bardziej, że odkąd przybyła do Cieszyna, wydała
Gundakerowi zakaz przekraczania granic księstwa. W efekcie doszło
do faktycznej separacji małżonków, rozwód nie wchodził w grę ze
względu na prawo kanoniczne, a Gundaker do samego końca utrudniał
Elżbiecie kontakty z dziećmi. Pomimo trudności sprawianych przez
ojca dzieci chciały się kontaktować z matką. Zachowały się
nawet listy, taki jak ten z 1644 roku, w którym córka Marianna
skarży się matce, że ojciec nie zechciał jej pożyczyć ani
konia ani stangreta, żeby mogła ją odwiedzić. Mimo to bywała
od czasu do czasu w cieszyńskim zamku, a nawet, wbrew swemu ojcu,
zawarła tutaj związek małżeński z hrabią Wilhelmem Henrykiem
von Schlick w 1652 roku, pozostając tym samym w stałym kontakcie z
matką, gdyż jej małżonek posiadał majątki na terenie Księstwa
Cieszyńskiego. Najbardziej utrudniony kontakt miał syn Elżbiety
Lukrecji – Ferdynand Jan, który starał się przesyłać do niej
choćby życzenia noworoczne.
Początkowo cesarz chciał
przyłączyć księstwo do domeny swojego rodu, powołując się na
prawa suwerena. W końcu jednak zgodził się na objęcie władzy
przez Elżbietę Lukrecję mającą prawo do dzielnicy ojca na mocy
przywileju Władysława Jagiellończyka wydanego dla jej pradziadka
Kazimierza II cieszyńskiego w 1498, w którym zezwalano na
dziedziczenie w linii żeńskiej do czwartego pokolenia włącznie.
Pomimo formalnej zgody przetargi z Habsburgami o księstwo trwały aż
do 1638, kiedy w końcu uzyskali zapewnienie, że po śmierci
Elżbiety Lukrecji Księstwo Cieszyńskie stanie się częścią
domeny przez nich bezpośrednio zarządzanej.
Fakt przejęcia spadku po
zmarłym bracie przez Elżbietę Lukrecję świadczy o jej uporze i
wysoko rozwiniętych zdolnościach politycznych. Okazuje się, że
księżna była szybka i skuteczna w swoim działaniu, gdyż już
miesiąc po śmierci swojego brata wystawiła dokument, w którym
jako urzędująca księżna cieszyńska potwierdziła stanom Księstwa
Cieszyńskiego wszystkie nabyte w poprzednich wiekach przywileje. Od
tego momentu nakazała również nadwornemu mincerzowi – Gabrielowi
Gerloffowi – bicie cieszyńskiej waluty z jej wizerunkiem (płyta
nagrobna nadwornego mincerza Elżbiety Lukrecji do dziś jest
wmurowana w fasadę kościoła św. Trójcy w Cieszynie).
Talar księżnej Elżbiety Lukrecji z jej wizerunkiem |
Zaraz po objęciu
cieszyńskiego tronu Elżbieta Lukrecja zajęła się wychowaniem
nieślubnych dzieci pozostałych po ojcu i bracie: Wacławem
Gotfrydem liczącym wtedy 13 lat i Marią Magdaleną, która dopiero
co przyszła na świat i nawet nie zdążyła poznać swojego ojca
Fryderyka Wilhelma. On sam, umierając w Kolonii, prawdopodobnie
nawet nie wiedział, że w Cieszynie urodziła się jego córka. Na
prośbę Elżbiety Lukrecji cesarz legitymizował ich pochodzenie 12
kwietnia 1640 roku, niecały miesiąc później 8 maja 1640 podniósł
oboje do godności baronów von und zu Hohenstein. Ich herbem rodowym
był odtąd piastowski orzeł cieszyński z oderwanym prawym
skrzydłem, przebity strzałą, a z miejsca wbicia się strzały
skapują trzy krople krwi. Oderwane skrzydło i kapiąca krew miały
symbolizować pochodzenie tej linii rodu z nieprawego łoża.
Niestety za panowania
ostatniej Piastówny Księstwo Cieszyńskie przeszło przez jeden z
najtrudniejszych okresów w swej historii, jakim była wojna
trzydziestoletnia. Działania wojenne regularnie pustoszyły
cieszyńską ziemię. Przez tereny księstwa przemaszerowały wojska:
duńskie w latach 1626–1627, 1642–1643 i szwedzkie w latach
1645–1647. A także inne wrogie armie, co sprawia, że nie ma na
mapie Europy państwa, którego wojska nie złupiłyby Księstwa
Cieszyńskiego w owym czasie. Był to okres trudny zarówno pod
względem infrastruktury, jak i finansów tego niewielkiego
państewka. W dodatku księstwo nawiedzały epidemie i klęski głodu,
związane z nagłym i nieprzewidzianym ochłodzeniem się klimatu.
Ostatecznie doprowadziło to Księstwo Cieszyńskie do załamania
ekonomicznego i katastrofy demograficznej, z których nie mogło się
podnieść przez następne 100 lat. Sama księżna w trakcie swoich
rządów, będąc poważnie zagrożona, musiała kilkakrotnie uciekać
z cieszyńskiego zamku. Tak jak na przykład w 1645 roku. Wówczas
postanowiła się ukryć poza granicami Księstwa Cieszyńskiego w
Rzeczypospolitej. Przybyła do Kęt, gdzie azylu udzielił jej prosty
karczmarz.
Fragment grafiki z 1646 roku przedstawiającej część tzw. Górnego Zamku w Cieszynie |
Książęca rezydencja w Cieszynie została wystawiona na bezpośredni ostrzał wojsk szwedzkich, które obległy miasto 26 października 1645 roku i zajęły zamek w ciągu dwóch dni. Pozostała nieliczna załoga zamku złożona z zaledwie 80 muszkieterów, 30 młodych mieszczan i 30 Wałachów skapitulowała, oddając zamek Szwedom. 120 szwedzkich żołnierzy plądrowało książęce komnaty, zabierając z nich wszystko, co cenniejsze, i niszcząc to, czego nie można było ze sobą wziąć. Z odsieczą nadeszły dopiero wojska austriackie, i choć miasto udało się odbić z rąk szwedzkich prawie bez walki, to o cieszyński zamek stoczono bitwę trwającą prawie siedem tygodni. W trakcie działań wojennych prastara rezydencja książęca obróciła się w ruinę. Wojska szwedzkie skapitulowały dopiero 21 kwietnia 1646 roku. Niestety w trakcie akcji wyzwoleńczej cieszyński zamek zapłacił najwyższą cenę, a najbardziej ucierpiały budynki tzw. Zamku Górnego, w których znajdowały się m.in. prywatne komnaty książęce, sale reprezentacyjne, kancelarie, archiwum, biblioteka, kuchnia zamkowa.
Kiedy Elżbieta Lukrecja
wróciła do swojego rodzinnego miasta, zastała w nim jedynie
zgliszcza, a rodowa siedziba jej przodków nie nadawała się już do
zamieszkania. Skarbiec książęcy świecił pustkami, toteż o
odbudowie zamku nie było mowy. Nie pozostawało jej nic innego,
tylko ocalić to, co jeszcze znajdowało się w zamkowych komnatach,
i przenieść się do przyrynkowych kamienic książęcych.
Elżbieta Lukrecja
posiadała cztery przylegające do siebie kamienice przy cieszyńskim
rynku i wzdłuż dzisiejszej ulicy Szersznika, które kupowała
stopniowo w latach 1640–1649. Cały kompleks znajdował się w
pobliżu Wyższej Bramy. Zanim jednak księżna zamieszkała w
przyrynkowych kamienicach, nakazała przeprowadzić w nich drobne
prace remontowe, pozwalające na dostosowanie kamienic do funkcji
głównej książęcej rezydencji. W czasie remontu przebywała w
swoim domu w Jabłonkowie.
W 1649 roku dokupiła do
swojego majątku ostatni z domów przy obecnej ulicy Szersznika, po
zmarłym mieszczaninie Jakubie Bergerze, gdzie postanowiła urządzić
swoją prywatną kaplicę. W niej odprawiał msze osobisty kapelan
Jan Adam Fritsch, który według inwentarzy sporządzonych po śmierci
księżnej miał do dyspozycji pełne wyposażenie. Posadzkę kaplicy
zdobiły płytki ceramiczne z wizerunkiem książęcego orła, na
których widniał rok 1648. W kaplicy znajdował się srebrny
krucyfiks i drugi wykonany z kryształu, prócz nich ściany kaplicy
zdobiło kilka obrazów maryjnych. Następnie kaplica była
wyposażona w kropielnice (dwie kamienne zachowały się w murach
obecnego klasztoru franciszkanów do dnia dzisiejszego), srebrny
dzwonek, kielich z pateną i złotem haftowany korporał. Kapelan
księżnej miał też do dyspozycji sporą ilość szat
liturgicznych. Wszystkie te przedmioty po śmierci księżnej jej syn
przekazał cieszyńskiemu dziekanowi.
Modlitewnik księżnej Elżbiety Lukrecji (ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej) |
Chociaż do naszych
czasów z osobistych przedmiotów Elżbiety Lukrecji zachowały się
w zbiorach cieszyńskich jedynie sekretarzyk i modlitewnik, to w
sporządzonych po jej śmierci inwentarzach wymienia się dziesiątki
różnych przedmiotów, które pozwalają nam poznać jej styl, gust
i pasje. Księżna posiadała w swoich zbiorach liczną biżuterię,
z której wymienia się np.: naszyjnik złożony z 14 małych i
większych róż wykonanych z 200 diamentów, wisior w kształcie
pelikana wysadzany rubinami i diamentami, złoty wisior z zieloną
emalią przedstawiający mitycznego Bazyliszka, wisiorek w kształcie
pawia, sznur pereł, łańcuszek tureckiej roboty, bransoletki
wykonane ze złota i bursztynu czy pierścienie wysadzane kamieniami
szlachetnymi, wśród których nie brakowało sygnetu pieczętnego
księżnej (niektóre elementy biżuterii posiadały wygrawerowane
inicjały księżnej). Do biżuterii należy również zaliczyć
posiadane przez nią dewocjonalia, takie jak: krzyżyki wysadzane
kamieniami szlachetnymi czy tzw. agnuski, których w swej kolekcji
miała aż osiem sztuk. Biżuterię po matce odziedziczyła później
córka Marianna.
Co do samych ubiorów
księżnej dysponujemy jedynie informacjami zawartymi w spisach
majątku, jaki po sobie pozostawiła, jednak te informacje pozwalają
nam poznać w szczególności wyszukany gust Elżbiety Lukrecji i jej
osobistego krawca Antoniego de Larqvandta, Francuza, który dbał o
garderobę księżnej przez całe 28 lat jej rządów. Podstawą były
oczywiście suknie, których ostatnia Piastówna posiadała dziesięć
sztuk. Zgodnie z hiszpańską modą większość sukien księżnej
była czarna, jednak pojawiały się także beżowe i bordowe. Jedna
z sukni uszyta była z czarnego złotogłowiu i wykończona złotymi
i srebrnymi krajkami. Należała ona do najokazalszych, które
księżna zakładała tylko i wyłącznie na specjalne okazje.
Ciekawostką są dwie suknie uszyte z tabinu, który w tej części
Europy stał się powszechny dopiero pod koniec XVII wieku..
Zważywszy na pochodzenie osobistego krawca księżnej, który był
Francuzem (we Francji tabin był ceniony na dworach już w 1. poł.
XVII wieku), zapewne sprowadził dla niej tę drogocenną tkaninę ze
wschodu. Interesującą częścią garderoby Elżbiety Lukrecji jest
również suknia z kamlotu – tkaniny z wełny wielbłądziej. Do
każdej sukni księżna zakładała gorset np. z białego atłasu
haftowany srebrną nicią, a nawet z czarnej skóry, i rękawy
(dawniej osobno przywiązywane do sukni) np. z niebieskiego atłasu
ze wzorem kwiatowym. Stroju księżnej dopełniały również
kapelusze i wachlarze z czarnych piór. Do snu Elżbieta Lukrecja
kładła się w białej koszuli nocnej (posiadała ich aż 61 sztuk)
i czepcu na głowie. Do kąpieli zakładała krótsze koszulki, a
włosy zawijała w chustę. Interesujące są również stroje
karnawałowe dla dwudziestu osób, znalezione wśród osobistych
przedmiotów księżnej.
Potrawy na stół
księżnej przygotowywali kuchmistrze Jan Stuka i jego syn Marcin
oraz kucharze Maciej Reuss i Jerzy Bach. Z kolei do stołu podawało
je dwóch lokai: Fabian Stawsky i Kaspar Ludwig. Księżna zasiadała
do stołu na krzesłach reńskiej produkcji z siedziskami
tapicerowanymi bordowym aksamitem i ze skórzanymi podłokietnikami
(ciekawostką jest fakt, że krzesła i stół są jedynymi
zapisanymi meblami w inwentarzu majątku księżnej jako odrębny
punkt, reszta mebli wymieniana jest przy okazji). Stoły przykrywano
obrusami (księżna posiadała ich 56 sztuk), a w czasie uczt
dodatkowo tureckimi dywanami stołowymi. Inwentarz sreber stołowych
księżnej Elżbiety Lukrecji liczy sześćdziesiąt cztery pozycje,
wśród których można odnaleźć ciekawostki takie jak: etui z
kompletem sztućców (składającym się z noża wykonanego z
jaspisu, widelca i łyżki wykonanych ze srebra i pozłacanych), 11
widelców (widelec nie był wówczas jeszcze popularny, toteż ta
liczba jest zadziwiająca, zważywszy na fakt, iż np. królowa
Polski Jadwiga Jagiellonka nie posiadała w swym inwentarzu żadnego
widelca, a Katarzyna Habsburżanka tylko osiem), pozłacana
cukiernica (również nie były one wtedy popularne) oraz 4 pozłacane
puchary stołowe wysadzane perłami czy srebrny pojemnik na
lekarstwa.
Sekretarzyk księżnej Elżbiety Lukrecji (ze zbiorów Muzeum Śląska Cieszyńskiego) |
Elżbieta Lukrecja w
odróżnieniu od innych szlachcianek tamtej epoki nie miała zbyt
wiele czasu wolnego, gdyż była zajęta polityką. Niemniej
uwielbiała szyć i haftować, o czym świadczą spore ilości nici
do wyszywania, wstążki, krajki, guziki, tkaniny – m.in. tabin,
plusz, aksamit, jedwab, które przechowywała w kilku sekretarzykach
z szufladami, jak zaznaczono w inwentarzu. Często zaczytywała się
w książkach, szczególnie o tematyce religijnej. Jej biblioteka
liczyła sześćdziesiąt książek, jednak należy mieć na uwadze
fakt, że była to jedynie część księgozbioru, jaki znajdował
się w cieszyńskim zamku, a który został zniszczony lub
rozkradziony w trakcie oblężenia (ze źródeł wiadomo, że w
czasach Wacława III Adama i jego żony Sydonii Katarzyny w zamku
znajdowała się imponująca biblioteka o zróżnicowanej tematyce).
W swojej siedzibie przy
cieszyńskim rynku Elżbieta Lukrecja spędziła ostatnie lata
swojego życia. Kiedy syn Ferdynand przesyłał jej tradycyjne
życzenia noworoczne na rok 1653, otrzymał w odpowiedzi na nie
informację o pogarszającym się stanie zdrowia matki. Elżbieta
Lukrecja pisała wtedy do niego, że traci apetyt i nie pomagają
jej już lekarstwa, które od ostatniego lata przygotowuje dla niej
osobisty aptekarz. Ostatni znany dokument wystawiony przez
księżną datuje się na dzień 12 grudnia 1652 roku. Jej syn
Ferdynand przybył do Cieszyna na kilka dni przed śmiercią matki.
Elżbieta Lukrecja umarła w jednej z komnat swojej cieszyńskiej
rezydencji w poniedziałek, dnia 19 maja 1653 roku o godz. 16.00 w
wieku 54 lat. Choć przez długi czas zmagała się z bliżej
nieokreśloną chorobą, to jak wynika z zachowanych źródeł,
bezpośrednią przyczyną zgonu księżnej był udar mózgu. Przy jej
łożu stali wtedy syn Ferdynand i córka Marianna, a także
ochmistrzyni, a zarazem wieloletnia przyjaciółka Zuzanna Arresowa z
Aresdorfu, która do ostatniego oddechu księżnej czytała jej
Biblię. Jak nakazywał prastary protokół dworski książąt
cieszyńskich, każdy szlachcic posiadający majątki w Księstwie
Cieszyńskim miał obowiązek pełnienia warty przy trumnie z ciałem
zmarłej księżnej, każdego dnia i nocy, począwszy od godziny
szóstej po południu, a we wsiach swoich mieli nakazać bicie w
dzwony kościelne i zakazać wszelkich zabaw i muzyki na okres
żałoby. W dniu pogrzebu trumna z ciałem księżnej została
złożona obok trumny jej brata w krypcie rodowej książąt
cieszyńskich w klasztorze dominikańskim w Cieszynie (obecny kościół
Marii Magdaleny). Wraz z jej odejściem skończyła się epoka
piastowska w Księstwie Cieszyńskim. W dwa dni po śmierci Elżbiety
Lukrecji do Cieszyna przyjechał hrabia Wacław von Oppersdorf,
którego zadaniem było przejęcie księstwa pod zarząd królewskich
urzędników. Ich zadaniem było zinwentaryzowanie wszelkiego majątku
po zmarłej księżnej, wstrzymanie bicia monet z jej wizerunkiem,
sprawdzenie, czy księżna nie posiadała wobec kogoś długów,
zwolnienie ze służby wszystkich dworzan i przejęcie poboru myta w
księstwie. 14 sierpnia 1653 roku Księstwo Cieszyńskie zostało
przekazane we władanie nowemu władcy – cesarskiemu synowi –
Ferdynandowi IV. Od tego momentu tytuł książąt cieszyńskich
przekazywany jest wśród kolejnych Habsburgów po dziś dzień.
Mimo przeciwności losu,
jakie napotkały Elżbietę Lukrecję w życiu, należy ją uznać za
władczynię wybitną. Nieugięta i bezkompromisowa stała na straży
Księstwa Cieszyńskiego, rozgrywając umiejętnie nawet
najtrudniejsze partie politycznej gry o tron. Warto jednak spojrzeć
na Elżbietę Lukrecję nie tylko jako na dobrego stratega i
polityka, lecz przede wszystkim jako na kobietę, która posiadała
swoje pasje i pragnienia, która chciała kochać, ale nigdy nie
zaznała prawdziwej miłości.