VIVAT DUX TESSCHINENSIS!... czyli książę zasiadł na tronie

Kiedy stary władca odchodził do wieczności, tron nie mógł pozostać pusty. Kiedy ostatnie tchnienie wydawał król, to obowiązkiem marszałka dworu było zapewnienie ciągłości sukcesji tronu. Najbardziej znana dewiza: umarł król, niech żyje król – jest obecnie powszechnie kojarzona. Chodzi jednak w tym wypadku o dwór królewski, a w dodatku francuski, to z tego kraju bowiem wywodzi się ów zwyczaj przejmowany później przez inne europejskie dwory.


Bardzo podobnie funkcjonował cieszyński dwór książęcy, tron władcy i ciągłość jego sukcesji od wieków stanowiły bowiem sprawę najwyższej wagi. Kiedy książę umierał, w trwogę wpadali jego sojusznicy, a przeciwnicy zacierali ręce, wiążąc z tym faktem swoje oczekiwania. Pierwsi obawiali się o swoją przyszłość, następca bowiem, najczęściej najstarszy syn, nie musiał wcale dotrzymywać zawartych przez ojca umów. W średniowieczu, o ile nie zaznaczono wyraźnie przy spisywaniu dokumentu, iż treść jego ważna będzie po wsze czasy, jego ważność kończyła się wraz ze śmiercią jego wystawcy. Wrogowie natomiast snuli plany podbicia terenów zmarłego księcia, mając jednocześnie nadzieję, że jego następca zginie w drodze na zamek umierającego ojca lub okaże się władcą miernym, żeby nie powiedzieć kompletnym młokosem. Jedni i drudzy mieli na dworze książęcym swoich szpiegów, którzy donosili wszem wobec o tym, co się dzieje. Pomiędzy poszczególnymi zamkami przemieszczali się różnoracy posłańcy, przekazujący cenne informacje swym panom.

Na Śląsku donosicielstwo miało szczególne znaczenie, gdyż skonfliktowani i zawistni książęta śląscy tylko czekali, aż któryś z kuzynów kopnie w kalendarz. Najlepiej jakby zszedł z tego świata bezpotomnie, wtedy jego księstwo stanowiłoby przedmiot zaciekłej rywalizacji z tymi kuzynami, którzy jeszcze pozostali. Można sobie zatem łatwo wyobrazić, że na cieszyńskim zamku aż roiło się od tajnych agentów. Oczywiście Piastowie cieszyńscy wcale nie byli bez skazy. Tak samo knuli, intrygowali i również wysyłali swoich agentów na inne dwory, czasem też sami będąc agentami dla kogoś innego.

Wreszcie trwoga ogarniała poddanych. Wraz ze śmiercią księcia lud Księstwa Cieszyńskiego tracił głowę państwa, czyli człowieka siedzącego na najwyższym szczeblu feudalnej drabiny społecznej. O ile tron przejmował syn zmarłego władcy, o tyle niepokój ludu był znacznie mniejszy aniżeli w przypadku bezpotomnej śmierci księcia. Sytuacja taka miała miejsce w historii Księstwa Cieszyńskiego aż dwa razy i w obu przypadkach na dworze książęcym znaleziono odpowiednie rozwiązanie. Po raz pierwszy nad tronem książęcym zebrały się czarne chmury w roku 1477, kiedy zmarł książę Przemysław II, nie pozostawiając po sobie męskiego potomka. Wówczas tron objął jego bratanek i wychowanek Kazimierz II. Za drugim razem, kiedy w 1524 roku umarł ostatni męski potomek Piastów cieszyńskich – książę Fryderyk Wilhelm, tron książęcy objęła po nim w dożywotnie władanie jego siostra Elżbieta Lukrecja. Po jej śmierci w 1653 roku, zgodnie z zawartym w 1327 roku aktem lennym, Księstwo Cieszyńskie jako obumarłe lenno, przeszło pod bezpośrednie władanie królów czeskich, którymi w tym czasie byli już Habsburgowie.

W chwili śmierci starego księcia jego następca przejmował władzę w trybie natychmiastowym. Nawet jeżeli w tym czasie znajdował się poza granicami kraju. Wtedy w jego imieniu władzę sprawował marszałek dworu, który mógł podejmować jedynie decyzje niezbędne do sprawnego funkcjonowania dworu i kraju. Formalnym objęciem tronu, usankcjonowanym prawnie i społecznie, była ceremonia intronizacji, którą postaram się scharakteryzować w niniejszym artykule.

Pierwszą i najważniejszą rzeczą, z jakiej należy zdać sobie sprawę, to fakt, że książęca intronizacja nie jest tym samym co królewska koronacja, nie zawiera ona chociażby aktu namaszczenia władcy świętymi olejami czy przekazania insygniów władzy, takich jak korona, berło i jabłko przez wysokiego rangą dostojnika kościelnego. Nie oznacza to jednak, że jest ona mniej znacząca czy wręcz mało interesująca. Ceremonia intronizacji księcia, czyli de facto osadzenia nowego władcy na tronie Księstwa Cieszyńskiego była ceremoniałem dworskim o charakterze publicznym. Była też jednym z najważniejszych ceremoniałów inicjacyjnych (ceremonii przejścia) na dworze książąt cieszyńskich, której cała organizacja spoczywała na barkach marszałka dworu (od 2 poł. XV w. marszałka Księstwa Cieszyńskiego jako urzędnika państwowego). Składała się ona z pięciu podstawowych części i niewątpliwie zawierała jakieś elementy dodatkowe wynikające z lokalnej tradycji. Niestety tych drugich nie jesteśmy dziś w stanie odtworzyć ze względu na brak zachowanych źródeł. Niemniej jednak ceremoniał intronizacyjny książąt cieszyńskich w czystej formie urzędowej nie odbiegał raczej od innych tego typu ceremonii znanych z naszej części Europy.

Pierwszym etapem ceremonii było przyprowadzenie księcia do tronu, na którym miał zostać intronizowany (osadzony). Osoba prowadząca nowego władcę do tronu musiała zajmować wysokie stanowisko w hierarchii dworskiej, a zarazem znajdować się blisko samego władcy. Taką rolę odgrywał wyłącznie marszałek dworu. Przykładowo w 1410 roku po śmierci księcia Przemysława I Noszaka, w trakcie intronizacji jego syna Bolesława I, nowego władcę przyprowadził Mikołaj z Dębowca, cieszyński rycerz pełniący urząd marszałka. Książę podchodził do tronu w najlepszych szatach, często z bardzo drogich materiałów, co odróżniało go od króla, który do koronacji podchodził w samej białej koszuli i dopiero w trakcie ceremonii nakładano na niego kolejne elementy królewskiego stroju.

Drugim etapem było samo posadzenie na tronie nowego władcy. To najważniejszy moment ceremonii, w trakcie którego książę otrzymywał mitrę książęcą, którą nakładał mu na głowę marszałek dworu lub książę zakładał ją sobie sam (nierzadko książę podchodził do tronu z mitrą nałożoną już na głowie), i zazwyczaj nowy miecz wykuty specjalnie na tę okazję albo przekazywany z pokolenia na pokolenie w trakcie ceremoniałów intronizacyjnych. W myśl średniowiecznego prawa tylko ten, kto zasiadał na tronie, stawał się księciem i posiadał najwyższą władzę w księstwie. Pomimo tego, że po śmierci poprzednika najstarszy syn przejmował jego obowiązki, to dopiero po dokonaniu utwierdzonej obyczajem uroczystości wstąpienia na tron zostawał księciem sensu stricto.

Trzecim etapem było przedstawienie władcy zgromadzonym i aklamacja. Elementy te stanowiły istotne dopełnienie i uprawomocnienie aktu intronizacji, bez których byłaby ona po prostu nieważna. Przedstawienia osoby nowego władcy dokonywał ten sam dostojnik dworski (marszałek dworu), który prowadził księcia do tronu. Zgromadzony lud dokonywał aklamacji, śpiewając pieśń Kyrie eleison, co akcentowało chrześcijańskie pochodzenie władzy książęcej.

Czwartym etapem ceremoniału intronizacyjnego było złożenie przysięgi wierności przez poddanych. Przysięgi dokonywali możni wywodzący się z lokalnego rycerstwa, a także reprezentanci warstw ludowych, tacy jak burmistrze i wójtowie. Lud w postaci mieszczan i chłopów jedynie towarzyszył w trakcie ceremonii.

Piątym i ostatnim etapem były uroczystości końcowe, w trakcie których śpiewano psalmy religijne i rozdawano zgromadzonemu tłumowi monety. Był to wyraz hojności nowego władcy wobec zgromadzonych. Potem książę udawał się do kaplicy zamkowej lub kościoła na uroczystą mszę. Po niej na cieszyńskim zamku odbywała się uczta trwająca zazwyczaj do białego rana.

W przypadku ceremoniału intronizacyjnego po raz kolejny mamy do czynienia z chęcią manifestacji potęgi i splendoru Księstwa Cieszyńskiego, co było zabiegiem koniecznym w dawnych czasach. Ceremonia intronizacji kończyła bowiem okres niepewności po śmierci starego władcy i dawała nadzieję na nowe, lepsze czasy...