Wielkanoc w Księstwie
Cieszyńskim to czas szczególny, nie tylko dlatego, że jest to
najważniejsze święto w kalendarzu liturgicznym, ale przede
wszystkim jest to okres obfitujący w różnego rodzaju tradycje o
pradawnym – często przedchrześcijańskim – rodowodzie. Wreszcie
jest to święto, podczas którego po raz kolejny mamy do czynienia z
wielokulturowym, środkowoeuropejskim charakterem regionu.
Choć kościelne święto
rozpoczyna dopiero Niedziela Palmowa, to przynajmniej na dwa tygodnie
przed nią w miastach na terenie regionu odbywają się jarmarki
wielkanocne. Tradycja tych jarmarków jest bezpośrednim dziedzictwem
po „prababce Austrii” i zarazem swoistym, naturalnym z nią
łącznikiem. Identyczne jarmarki odbywają się w obrębie całego,
dawnego austro-węgierskiego kręgu kulturowego.
Tradycyjnie to Niedziela
Palmowa otwiera czas świąteczny i rozpoczyna Wielki Tydzień.
Niedzielę Palmową ustanowiono na pamiątkę przybycia Jezusa
Chrystusa do Jerozolimy, którego witano palmowymi liśćmi.
Wydarzenie biblijne szybko znalazło swoje miejsce w tradycji
ludowej, która palmę tłumaczyła sobie jako symbol odradzającego
się życia. Jednak ta tradycyjna, cieszyńska palma różni się
znacznie od kolorowych palm z suszonych kwiatów i traw sprzedawanych
obecnie w marketach, a właściwych dla wschodniego kręgu
kulturowego. Wielkanocna Palma w Księstwie Cieszyńskim jest raczej
bukietem ułożonym z bazi, bukszpanu i jałowca, czasem dodaje się
gałązki złotego deszczu. Taka palma popularna jest też na terenie
reszty Śląska, w Austrii, Czechach, na Morawach, Słowacji czy
Węgrzech. Należy także zaznaczyć, że w ekumenicznym księstwie
tradycja święcenia palm jest właściwa wyłącznie dla katolików,
natomiast ewangelicy uczestniczą jedynie w uroczystym nabożeństwie,
podczas którego czytane są fragmenty Pisma Świętego o triumfalnym
wjeździe Jezusa Chrystusa do Jerozolimy. Współcześnie jednak w
niektórych kościołach ewangelickich na ołtarzu kładzie się
symboliczne palemki upamiętniające to wydarzenie.
Dawniej na terenie
Księstwa Cieszyńskiego wierzono, że w Wielką Środę wieczorem w
czasie dojenia krów, światło nie powinno paść krowom wprost na
czoło, gdyż mogłyby wtedy zmądrzeć i przestać dawać mleko...
Toteż niektóre gospodynie zasłaniały krowom oczy.
W Wielki Czwartek, jak
niegdyś powiadano, „odlatywały dzwony”, które milkły aż do
niedzielnego świtu. Zamiast dzwonów mieszkańców wzywały na mszę
klepaczki (grzechotki). Do chodzących z klepaczkami chłopców
dołączali też przebierańcy, wśród których nie mogło zabraknąć
postaci diabła, zaopatrzonego w słomiany cep, oraz postaci Judasza
z długą brodą. Przebierańcom, przypominającym ludziom, iż
nadchodzi dzień śmierci Jezusa Chrystusa, dawano drobne datki
pieniężne lub jajka. Jeszcze w XIX wieku w Wielki Czwartek
obowiązywał ścisły post i tego dnia cieszyńskie gospodynie
gotowały specjalną pośną zupę. Przyrządzano ją z
młodych pokrzyw i innych pierwszych wiosennych ziół takich jak np.
czosnek niedźwiedzi. W Wielki Czwartek zabraniano ciężarnym
kobietom opuszczać domostwa, co wiązało się z przekonaniem, że
gdyby z powodu ich wyglądu naśmiewał się jakiś młody mężczyzna,
to dziecko mogłoby być później głupkowate. Tego dnia gospodarze
potrząsali też drzewkami owocowymi co, jak wierzono, miało
pobudzić je do lepszego owocowania. Zwyczaj ten był przestrzegany
jeszcze w latach 80. XX wieku wśród mieszkańców Brennej.
Wielki Piątek wiązał
się od zawsze z wieloma przesądami i wierzeniami ludowymi.
Najważniejszą czynnością w tym dniu było obrzędowe obmywanie
się. Warto zaznaczyć, iż w dawnych czasach był to jeden z trzech
dni w roku, kiedy brano porządną kąpiel... Wierzono także, że o
północy woda zmienia się w wino, czyli krew Chrystusa, i ma
magiczne moce. Wielkopiątkową wodą, przyniesioną z rzeki lub
potoku i ugotowaną z kilkoma kamieniami, myto maselnicę, żeby się
nigdy nie zeschła, a masło miało lepszy smak. Jedną z ważnych
czynności w Wielki Piątek było nagromadzenie przez gospodarzy jak
największej ilości drewna, z którego później wykonywano
wszelkiego rodzaju narzędzia. Wierzono bowiem, że w tym dniu drewno
jest najtwardsze. W Wielki Piątek nie wolno było palić światła w
domu, gdyż sprowadzało ono karaluchy i pchły, a także z tego
samego powodu nie należało wietrzyć pościeli na dworze.
Powszechną praktyką w rejonach górskich Księstwa Cieszyńskiego
było zamiatanie izby na opak, czyli od drzwi do okna, a śmieci
wynoszono na granicę pól, co miało ustrzec dom od pcheł.
Ewangeliccy gospodarze starali się dawniej wystrzegać wszelkich
prac w polu, bo jak mówiono Pónbóczek dzisio umrził. W
Wielki Piątek też otwierały się podziemia i wydawały ukryte w
nich skarby. Problem polegał w tym, że jeżeli ktoś nie zdążył
wyjść z podziemi przed zachodem słońca, pozostawał tam uwięziony
już na zawsze, albo przynajmniej do następnego roku.
Wielka Sobota to w
kościele katolickim dzień święcenia pokarmów. W Księstwie
Cieszyńskim jednak nie ma w tych kwestiach różnic, gdyż również
w niektórych domach ewangelickich przygotowuje się choćby
koszyczek dla dzieci. Choć pierwotnie święcono tylko jajka, chleb,
wędliny i chrzan, to dziś w koszyczkach można zobaczyć różne
cuda i dziwy od czekoladowych jajek po czekoladowe zajączki w
kolorowych foliach. Warto też zaznaczyć, że w niektórych wsiach
święcenie pokarmów odbywało się dawniej dopiero w niedzielę
rano. W Wielką Sobotę malowano też jajka. Jest to prastary zwyczaj
sięgający swymi korzeniami jeszcze czasów pogańskich. Pierwsza
pisemna wzmianka o tym zwyczaju na ziemiach polskich pochodzi z XIII
wieku i znajduje się w Kronice mistrza Wincentego Kadłubka.
Do tradycyjnych pokarmów
przygotowywanych tego dnia w Księstwie Cieszyńskim i wkładanych
czasem do koszyczka należy chlebiczek wielkanocny. Zwyczaj pieczenia
owego chlebiczka jest bezpośrednią schedą po austriackich
czasach. W Austrii do dziś wypieka się identyczne chlebiczki według
takiej samej receptury co w Księstwie Cieszyńskim.
Innym typowo cieszyńskim
przysmakiem jest murzin wielkanocny, czyli zapieczone w cieście
drożdżowym kiełbasy, boczek, itp. Również murzina wkładało się
czasem do święconki.
Niedziela Wielkanocna
jest najbardziej uroczystym dniem Świąt Wielkiej Nocy. Jeszcze w
XIX wieku lud w Księstwie Cieszyńskim przed kościelnymi
uroczystościami, tzw. rezurekcjami, udawał się na szczyty
pobliskich wzgórz w celu obserwowania wschodzącego słońca. Jak
wierzono, w Wielką Niedzielę w momencie wschodu słońca można
zobaczyć Zbawiciela, który w postaci baranka wielkanocnego pojawia
się na „drewnianej tarczy słonecznej”. Lud cieszyński uważał
też, że w tym szczególnym dniu słońce skacze z radości, a
umarli przewracają się w grobach. Toteż niektórzy udawali się na
cmentarze, by posłuchać szelestu wydobywającego się spod ziemi.
Tego dnia rodziny
zasiadają do wielkanocnego śniadania. Od wieków wielkanocne stoły
uginają się od ciężaru pokarmów. W Księstwie Cieszyńskim do
tradycyjnych wielkanocnych potraw, prócz wspomnianego chlebiczka i
murzina należą oczywiście jajka, wędliny, chrzan, wino, strucle,
strudle (z jabłkami, z makiem, z orzechami), babki, chleb, a także
sałatka ziemniaczana, która jest również stałym elementem
śniadań wielkanocnych w Austrii, Czechach, na Słowacji i Węgrzech.
Chętnie praktykowanym
dziś zwyczajem, który cieszy szczególnie dzieci, jest wielkanocny
zajączek. Na zajączka dzieci dostają czekoladowe jajka, zajączki
i inne słodycze, najczęściej szukając ich ukrytych w ogrodzie lub
w domu. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, że to kolejny
zwyczaj będący pozostałością po starej Austrii.
Poniedziałek
Wielkanocny, czyli Śmiergust. Ten dzień kojarzy się
wszystkim z laniem wody sensu stricto. Ciekawostką jest, że
w Księstwie Cieszyńskim należy dziewczynę polać wodą, a
następnie wysuszyć korbaczem (rózgą) lub warzechą. Wiąże się
to z faktem położenia regionu na styku dwóch słowiańskich
tradycji. Jedna z zachodu kultywowana w Czechach i na Morawach
nakazuje dziewczyny bić korbaczem, druga ze wschodu nakazuje je
polewać wodą. Sprytni Cieszyniacy połączyli obie w jedną całość.
Chodzący po domach
śmierguściorze, zanim oblali dziewczynę i wysuszyli,
recytowali wierszyk, który zachował się nam w dwóch wersjach:
Przyiszlimy tu po Śmierguście, jyny nas też nie wyrzyńcie,
kope wajec podarujcie, a krejcarków nie żałujcie; i
Przyiszlimy tu po Śmierguście, jyny nas też nie opuście, kope
wajec narachujcie, a kołoczy nie żałujcie. Polana dziewczyna
obdarowywała chłopaków własnoręcznie wykonaną pisanką i
przywiązywała do korbacza kolorową wstążkę. Ten z chłopców,
który miał ich najwięcej, cieszył się powodzeniem wśród
kobiet. Nieznaną w innych regionach tradycją jest Babski
Śmiergust, który miał miejsce nazajutrz (we wtorek). Wtedy to
cieszyńskie dziewczyny brały odwet na chłopakach.
Wielkanocne tradycje w
Księstwie Cieszyńskim są doskonałym i niezaprzeczalnym obrazem
kolei losu, jakimi przechodził region na przestrzeni wieków. Wpływ
na kształt współczesnych cieszyńskich świąt w dużej mierze
wywierał krąg kultury środkowoeuropejskiej, do której bez dwóch
zdań Księstwo Cieszyńskie należało od zawsze.
---
Cieszyński chlebiczek
wielkanocny, wg. Walburgi Fójcikowej
Ugotować pół kilograma
śliwek, 10 dkg suszonych gruszek, a gdy są miękkie wystudzić i
wylać na sito, następnie pokrajać w podłużne paski, 5 dkg
orzechów, 10 dkg daktyli, 3 dkg cytrynatu, 3 dkg oranżynek, pół
cytryny i pomarańczy, z skórki tych naskórek pokrajać, wszystko
również w cienkie paski. Wszystko razem zamieszać na miseczce.
Zalać 1/8 litra rumu i nakryć szczelnie. Zarobić tęgie ciasta z
20 dkg mąki, 1 łyżki masła, 1 łyżki cukru, szczyptę soli i
rozczynem 1 dkg drożdży, 5 do 6 łyżek stołowych mleka, zagnieść
dobrze, wywałkować na 1 cm gruby prostokąt, na który nałożyć
te owoce, tworząc podłużną kukiełkę, owinąć dobrze tym
ciastem, następnie ułożyć ją na posmarowanej blasze, nakryć,
zostawić w ciepłym miejscu podróść i podrośnięte piec powoli 1
godzinę.