Pośród wzgórz Białych
Karpat znajduje się jedno z najstarszych miast dzisiejszej Słowacji
– Trenczyn (Trenčín).
Miasto, które słynie przede wszystkim z przepięknego,
średniowiecznego zamku wznoszącego się na solidnej, wapiennej
skale o wysokości ok. 339 m n.p.m. Górująca nad miastem potężna
warownia była dawniej domem dwóch księżnych cieszyńskich.
Rzymski legion i
austriacki splendor
Zwiedzanie miasta
najlepiej rozpocząć od czterogwiazdkowego Hotelu Elizabeth.
Niekoniecznie trzeba się w nim zakwaterować, choć jeżeli ktoś
chciałby zostać w Trenczynie na dłużej, to Hotel Elizabeth może
być jedną z opcji. Wejść do niego należy z całkiem innego
powodu. Otóż na pierwszym piętrze hotelu znajduje się najstarszy
i najcenniejszy zabytek Trenczyna – wykuty w skale napis
liczący sobie dokładnie 1838 lat. Napis ten pozostawili po sobie
Rzymianie, a dokładniej rzymscy legioniści pod wodzą swego dowódcy
Maksymiliana, którzy po wygranej bitwie nad plemieniem Kwadów
spędzili w dzisiejszym Trenczynie zimę. Wydarzenie to miało
miejsce w 179 roku naszej ery i stało się zarazem pierwszą pisemną
wzmianką o Trenczynie, który Rzymianie nazwali Laugaricio.
|
Rzymski napisz z 179 r. n. e. |
Sam budynek hotelu i jego
historia także zasługują na uwagę. Otóż w miejscu obecnego
hotelu stał jeszcze w XIX wieku stary, XVI-wieczny zajazd „Pod
Czerwoną Gwiazdą”. Zlokalizowany był przed nieistniejącą dziś
bramą miejską. Zajazd służył tym, którzy nie zdążyli wejść
do miasta przed zamknięciem bram miejskich. Stary zajazd nie
spełniał jednak wymogów znamienitych gości z końca XIX wieku,
którzy odwiedzali ówczesny Trenczyn. W związku z czym zajazd
zburzono, a w jego miejscu zbudowano przepiękny secesyjny gmach
Hotelu Elizabeth, który uroczyście otwarto 1 stycznia 1902 roku.
Nazwa wcale nie jest przypadkowa. Hotel nosi bowiem imię
zamordowanej kilka lat wcześniej cesarzowej Elżbiety „Sisi”.
Patronat cesarzowej nie trwał długo, gdyż nowe władze po I wojnie
światowej w 1921 roku zmieniły nazwę na Hotel Tatra. Pod tą nazwą
działał aż do 2010 roku, kiedy po 89 latach zdecydowano się
przywrócić jego pierwotne dobre imię i splendor „prababki
Austrii”. Hotel znajduje się na liście Historycznych Hoteli
Europy (Historic Hotels of Europe), a w zeszłym roku stał się
zwycięzcą prestiżowego konkursu World Luxury Hotel Awards.
|
Hotel Elizabeth**** |
Do synagogi przez turecką
bramę
Skoro nasyciliśmy się
już odrobiną luksusu, to udajmy się w dalszą drogę. Zaraz obok
Hotelu Elizabeth znajduje się budynek Muzeum Trenczyńskiego,
które oferuje bogate zbiory dotyczące historii miasta i regionu.
Następnie należy się udać biegnącą dalej drogą w stronę
trenczyńskiego rynku. Tam warto skorzystać z usługi prowadzonego
przez Miejski Dom Kultury
Centrum Kulturalno-Informacyjnego (czyli szumnie nazwanej
informacji turystycznej). Znajdziemy tu pomocne materiały w języku
polskim, a raczej jedną konkretną ulotkę informacyjną zawierającą
wszystko co trzeba.
|
Synagoga w stylu mauretańskim |
Będąc na rynku, warto
wejść w idącą na wprost uliczkę. Na jej końcu znajduje się
gotycka Brama Miejska z pierwszej połowy XV wieku. Dawniej
nazywano ją Bramą Dolną lub Bramą Turecką, gdyż to właśnie
przez nią około 1543 roku tureckie wojska pod wodzą sułtana
Sulejmana Wspaniałego wtargnęły do Trenczyna. Przeszedłszy przez
bramę, znajdziemy się na Placu Sztura, gdzie uwagę przykuwa
budynek żydowskiej synagogi w stylu mauretańskim. Należy
ona do najpiękniejszych budowli tego typu na Słowacji. Dziś nieco
zaniedbana i nie pełniąca już funkcji sakralnych stanowi własność
Miejskiego Domu Kultury. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to,
że w Trenczynie dominowały niegdyś trzy wyznania – katolickie,
ewangelickie i mojżeszowe.
Włoski klimat i krwawe
rzemiosło
Wracamy na rynek i
udajemy się w wiodącą do góry, urokliwą uliczkę Marka
Aureliusza. To początek wspinaczki na sam szczyt Góry Zamkowej.
Żeby wdrapać się na trenczyński zamek warto zadbać o dobre
obuwie
trekkingi na górskie
wyprawy sprawdzą się idealnie ;-)
|
Fresk z nazwą ulicy |
|
Uliczka Marka Aureliusza |
Uliczki wyłożone są na
przemian kocimi łbami lub brukiem, a miejscami podchodzą dość
stromo w górę. Otaczające nas renesansowo-barokowe kamieniczki, z
okien których zwisają przepiękne kwiaty, przywodzą na myśl
włoskie miasteczka w słonecznej Toskanii. Ciekawostką jest, iż
Trenczyn, choć znajduje się niecałe 150 km na południowy wschód
od Cieszyna, zalicza się już do pasma klimatu morskiego, co
dodatkowo podkreśla charakter tego miasta.
Wspinając się pod górę,
trudno nie zauważyć XVI-wiecznego
Domu Kata, który stoi
otworem dla zwiedzających. Za drobną opłatą 1€ można oglądnąć
wnętrze części mieszkalnej i posłuchać ciekawej opowieści o
historii trenczyńskiego kata (wyłącznie w języku słowackim).
Tajemnicza siedziba mistrza krwawego fachu jest niewątpliwie
interesującym punktem turystycznym, szczególnie dla tych, którzy
lubią mroczne historie. Ciekawostką, jaką usłyszymy w trakcie opowieści, jest to, że kiedy trenczyński kat źle ściął głowę jakiegoś przestępcy, a ten konał później w męczarniach, kat za partactwo mógł stracić życie. Wzywano wtedy kata z Cieszyna (jako najbliższego miasta posiadającego prawo katowskie i własnego kata), który publicznie ścinał głowę swemu koledze po fachu.
|
Dom kata |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Elementy stroju jeźdźca z orszaku żupana trenczyńskiego jadącego na koronację cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety na króla i królową Węgier (część ekspozycji w Domu Kata) |
Wyszedłszy z Domu Kata,
warto skręcić z głównego traktu i zajrzeć na Plac Mariański.
Jego centralnym punktem jest
kościół parafialny Narodzenia
Matki Boskiej. Z tego miejsca roztacza się przepiękny widok na
miasto i dolinę rzeki Wag. Urokliwy plac położony jest mniej
więcej w połowie drogi na sam szczyt Góry Zamkowej.
|
Widok z Placu Mariańskiego |
Majestat średniowiecznego
zamku
Wracając na główny
trakt, dostrzegamy okrągłą, kamienną wieżyczkę krytą gontem,
która okazuje się kasą biletową. Do wyboru mamy dwie trasy A i B.
Trasa A po 5€, trasa B po 6€. Pani w kasie nie tylko sprzedaje
bilety, ale także chętnie udzieli informacji na temat samego zamku.
Warto napomknąć, że jest się z Cieszyna, gdyż od razu skojarzą
nas z księżną Jadwigą cieszyńską, która zapisała się w
historii trenczyńskiego zamku. Na szczególną uwagę zasługuje też
to, że pani sprzedająca bilety w zamkowej kasie, mając do
czynienia z turystą zagranicznym, pyta, czy język słowacki jest
zrozumiały, jeżeli nie to oferuje pomoc w językach angielskim,
niemieckim lub rosyjskim :-)
|
Studnia Miłości |
Historia tego miejsca
sięga przełomu X i XI wieku. Pierwsza pisemna wzmianka na temat
zamku w Trenczynie pochodzi 1113 roku. Strzegł on w dolinie Wagu
ważnych szlaków handlowych, prowadzących dalej na Morawy, Śląsk
(przez Księstwo Cieszyńskie) do Czech i Polski. Praktycznie od
samego początku, czyli XI wieku, był zamkiem królewskim. Studnia
Miłości jest jednym z pierwszych zachowanych elementów starego
zamku, który ukaże się naszym oczom zaraz po wejściu na pierwszy
dziedziniec. Legenda mówi, że w czasie wojen z Turkami Stefan
Zapolya, właściciel trenczyńskiego zamku, pojmał turecką
dziewczynę o imieniu Fatima. Pewnego razu na zamku zjawił się jej
ukochany – Omar, który postanowił uwolnić dziewczynę. Zamek w
Trenczynie zmagał się z brakiem wody, tak więc Zapolya rozkazał
Omarowi wykopać studnię w twardej skale. Powiedział, że uwolni
dziewczynę dopiero wtedy, kiedy Omar dokopie się do wody. I tak
Omar kopał i kopał, mijał rok, drugi, trzeci i wreszcie czwarty,
aż w końcu pojawiła się upragniona woda. Stefan Zapolya uwolnił
Fatimę, która z ukochanym Omarem wróciła do rodzinnego kraju. Na
pamiątkę tych wydarzeń studnię nazwano Studnią Miłości, gdyż
to właśnie miłość dodawała Omarowi sił.
Naszą uwagę przykuje
niewątpliwie
Wieża Zegarowa, zwana też Wieżą Macieja;
Wieża Głodowa, w której wystawiono różnego rodzaju
narzędzia tortur (podobno nigdy nie zagłodzono tu nikogo na
śmierć); a także
Koszary Zamkowe, gdzie dawniej mieszkało
rycerstwo, a dziś możemy tutaj oglądać ciekawą wystawę broni.
|
Wieża Macieja - wieża zegarowa |
|
Wieża Głodowa |
|
Koszary Zamkowe |
|
Armata z XV wieku na ekspozycji w koszarach (historycznie, identyczne armaty znajdowały się na zamku w Cieszynie) |
Po dalszej wspinaczce
znajdujemy się na drewnianym moście prowadzącym do wysokiego Zamku
Górnego, którego najbardziej charakterystycznym punktem jest
Baszta
Matusza, a więc najwyższa z wież wznosząca się dumnie ponad
zamkiem. Na drugim dziedzińcu warto zwrócić uwagę na
Basztę
Armatnią i
Młyńską Bramę.
|
Zamek w Trenczynie, widok od strony Czwartej Bramy i Pałacu Zapolskich |
Jeżeli wybraliśmy bilet
w cenie 6€, to przy Czwartej Bramie co godzinę, począwszy od
10:00, rozpoczyna się zwiedzanie z przewodnikiem. Początek trasy
stanowi
Pałac Zapolskich. Jest to najmłodsza część Zamku
Trenczyn, która została zbudowana z rozkazu księżnej Jadwigi
cieszyńskiej (więcej:
Królewska matka z cieszyńskiego zamku), żony palatyna węgierskiego Stefana Zapolyi.
Następnie wchodzimy do zrekonstruowanych wnętrz
Pałacu Ludwika
i
Pałacu Barbary. Po drodze można zobaczyć fundamenty
czteroapsydowej rotundy z przełomu IX i X wieku, która spełniała
funkcje kaplicy grodowej, a później też zamkowej.
|
Dziedziniec górnego zamku |
|
Fundamenty trenczyńskiej rotundy |
|
Ekspozycja kafli z trenczyńskiego zamku |
|
Podziemia zamku w Trenczynie |
|
Schody prowadzące na szczyt Baszty Matusza |
Po śmierci Zapolyów
zamek w Trenczynie często zmieniał swoich właścicieli. Jednym z
nich był ród Forgaczów, którzy posiadali go do 1596 roku. Z tego
rodu pochodził nadżupan trenczyński Emeryk Forgacz – drugi mąż
księżnej cieszyńskiej Sydonii Katarzyny. Rządziła ona Księstwem
Cieszyńskim samotnie od 1579 roku, kiedy zmarł jej pierwszy mąż
Wacław III Adam. Po siedmiu latach żałoby wyszła ponownie za mąż
w 1586 roku, zachowując władzę w Księstwie Cieszyńskim, ale
sprawowała ją już z zamku w Trenczynie. Księżna często
przyjeżdżała do Cieszyna, co zajmowało jej około tygodnia drogi
w jedną stronę.
|
Herb rodu Forgaczów |
W 1596 roku zamek
przeszedł w ręce potężnego, węgierskiego rodu Ileszhazych,
którzy zarządzali nim do 1834 roku. W 1790 roku zamek został
zniszczony przez pożar i od tego czasu popadał w ruinę. Prace
rekonstrukcyjne rozpoczęto w 1956 roku i trwają one do dnia
dzisiejszego. Dzięki nim udało się dosłownie odbudować
trenczyński zamek, z którego nie zostało prawie nic, o czym
przypomina makieta zamku ukazująca stan zachowania z 1940 roku. Cały
czas na terenie trenczyńskiej Góry Zamkowej prowadzi się badania
archeologiczne, a odnalezione fragmenty zamku są sukcesywnie
podnoszone spod ziemi i odbudowywane pod ścisłym nadzorem
konserwatora zabytków.
|
Model z 1940 roku przedstawiający ówczesny stan zachowania |
Zwiedzanie obiektu trwa
około czterech godzin (można zwiedzać i dłużej), toteż warto
coś zjeść. Na podzamczu znajduje się kilka restauracji
oferujących specjały kuchni słowackiej. Skoro jesteśmy na
Słowacji, to grzechem byłoby nie skosztować tradycyjnych
bryndzowych
halušek
z
e skwarkami, z oferty jedlá
starých mám (babcine obiady).
|
Tradycyjne Bryndzowe 'halusky" ze skwarkami |
Ci, którzy, tak jak ja, lubią klimat
średniowiecznych zamków, z pewnością nie pożałują wizyty w
Trenczynie. Jest to miejsce przesycone historią i związane z
naszymi lokalnymi dziejami. Niewielka odległość od Cieszyna
sprawia, że będzie idealnym rozwiązaniem na weekendowy wypad.